rozmiar czcionki: A | A | A

Patrycja Polczyk: Nie ma barier, są tylko opory

W pierwszym rozdziale czytelnik zetknie się z przygodami Patrycji Polczyk. Patrycja pochodzi z Piechowic, małego miasteczka położonego blisko Szklarskiej Poręby, w Karkonoszach. Zdobyła wysokie wykształcenie – płynnie mówi po angielsku, ukończyła filozofię, a obecnie studiuje antropologię kulturową. Patrycja jest niepełnosprawna i porusza się na wózku inwalidzkim. W dodatku potrzebuje opiekuna przez niemal cały czas. Ponieważ w Polsce nie istnieje instytucja osobistego opiekuna (personal assistant), cały czas towarzyszy jej rodzina. Od początku projektu Patrycję intrygowały społeczno-kulturowe różnice zachodzące pomiędzy osobami niepełnosprawnymi w Polsce a tymi, które mieszkają w Europie Zachodniej czy Stanach Zjednoczonych i Kanadzie, gdzie ma wielu korespondencyjnych przyjaciół. Dlatego skierowała swój projekt do trzech grup osób niepełnosprawnych – żyjących za granicą, mieszkających w innych częściach Polski oraz z własnego miasteczka. Opowiada o paradoksalnej sytuacji polegającej na tym, że otrzymała najbardziej szczegółowe i kompletne informacje od ludzi z zagranicy, podczas gdy niepełnosprawni z Polski o swej niepełnosprawności nie chcieli mówić. Najgorzej było w jej własnej miejscowości – w trakcie przeprowadzania badań okazało się, że nie znała ludzi niepełnosprawnych, którzy mieszkają w jej bezpośrednim sąsiedztwie, a gdy poprosiła odpowiednią instytucję miejską o pomoc w skontaktowaniu się z nimi, nie otrzymała żadnej informacji. Owa niewidzialność ludzi niepełnosprawnych w małym miasteczku nie wynika jej zadaniem tylko z barier fizycznych (z wyjątkiem sali gimnastycznej nie ma tam publicznych instytucji dostępnych dla niepełnosprawnych), ale także z czegoś, co nazywa „oporem”. Opór istnieje według niej po obu stronach bariery, która dzieli ludzi niepełnosprawnych od pełnosprawnej większości. Pełnosprawni odczuwają opór w stosunku do niepełnosprawnych, których nie znają i których inwalidztwo napawa ich obawą. Podczas gdy niepełnosprawni często wolą pozostać daleko od zewnętrznego świata, w którym spotykają się często z negatywnymi reakcjami. W swej analizie Patrycja mówi także o braku aktywnej postawy ze strony osób niepełnosprawnych, która byłaby ukierunkowana na polepszenie ich sytuacji. W projekcie poprawy sytuacji postanowiła więc wygrać z własnym oporem i oporem administracji miasta. Zakładając, iż najważniejszym warunkiem zmiany sytuacji niepełnosprawnych w jej miejscowości jest informacja, zaproponowała utworzenie w urzędzie miasta punktu informacji dla niepełnosprawnych. Zaoferowała przygotowanie kampanii informacyjnej na temat finansowej i innych form pomocy dostępnych dla ludzi niepełnosprawnych, poinformowanie instytucji publicznych i komercyjnych o potrzebie zniesienia architektonicznych barier i przewidzianych na to środkach, przygotowanie strony internetowej, która zawierałaby wszystkie potrzebne informacje i linki. Pomimo dużej szansy na otrzymanie pomocy państwowej na utworzenie takiego biura i przez pierwsze lata pokrycia jej wynagrodzenia, pomimo naszej wizyty w urzędzie, w której trakcie informowaliśmy o potrzebie otwarcia takiego punktu i przewidzianych na to środków finansowych, miasto odwlekało możliwość otwarcia takiego punktu w odległą przyszłość. A jednak, jak mówi Patrycja, stawiając zagadnienie i zadając pytania tak ze strony niepełnosprawnych, jak i ze strony urzędników, udało jej się z powodzeniem pobudzić własną społeczność. Pomogło to jej samej przyjąć aktywną postawę wobec rozwiązania problemu, co stanowi pierwszy krok w kierunku zaistnienia zmiany.    


Irmina Rzewska: Niewidoczne bariery

Drugi esej napisała młoda kobieta pochodząca z Wałbrzycha, cierpiąca na wrodzoną wadę wzroku. Irmina Rzewska postanowiła zbadać potrzeby społeczności bliskiej jej problemom – osób niewidomych i niedowidzących – w jej rodzinnym mieście. Już na samym początku badań wyłonił się temat jej przyszłych działań. Gdy zapytała w lokalnym centrum informacji zawodowej o szkoły integracyjne przystosowane do potrzeb niewidomych dzieci, dowiedziała się, że w Wałbrzychu takich szkół nie ma. Podobne informacje napłynęły od rodziców dzieci niewidomych, którzy wysyłali swoje pociechy do szkół w odległych miastach. Paradoks, do którego Irmina się odwołuje, leży w tym, że w Wałbrzychu w rzeczywistości jest duża i dobrze wyposażona szkoła przystosowana do potrzeb dzieci niepełnosprawnych, także niewidomych. „W ten sposób już na samym początku, wyraźnie zakreślił się problem, jaki uniemożliwia osobom niepełnosprawnym prawidłową egzystencję, a mianowicie brak informacji na temat osób niepełnosprawnych i instytucji im służących, który wskazuje na pewną NIEWIDOCZNOŚĆ osób niepełnosprawnych i problemu, którym jest stosunek społeczeństwa do nich”. Według niej ów brak informacji wskazuje na pewną NIEWIDZIALNOŚĆ osób niepełnosprawnych charakteryzujący stosunek do nich społeczeństwa. Temat niewidzialności staje się niezwykle sugestywny, gdy weźmiemy pod uwagę, że esej ten dotyczy osób niewidomych i odwołuje się do pewnego odwrócenia ról. W tekście Irminy niewidzącymi nie są ci, którzy są niewidomi fizycznie, ale większość społeczeństwa, pozbawiona tej ułomności, ale dla której niewidomi i ich potrzeby pozostają niewidzialne. W celu naprawy tej sytuacji wraz z kolegami z Polskiego Związku Niewidomych Irmina postanowiła założyć centrum informacji zawodowej, które specjalizowałoby się w dostarczaniu informacji na temat edukacyjnych, rehabilitacyjnych i zawodowych możliwości dla ludzi niepełnosprawnych i ich rodzin. W dodatku postanowili otworzyć w siedzibie PZN świetlicę dla dzieci niewidomych, która mogłaby stworzyć miejsce ich integracji i wymiany informacji.


Magdalena Kempfert: Podróż edukacyjna

Trzeci projekt także skupia się na problemach z brakiem informacji co do edukacyjnych i zawodowych szans dla ludzi niepełnosprawnych i ich rodzin. Jego autorka – Magdalena Kempfert – jest nauczycielką w Zgorzelcu, tam pracuje jako bibliotekarka szkolna. W swoich badaniach posłużyła się kwestionariuszami i odbyła kilka pogłębionych wywiadów z uczniami niepełnosprawnymi, aby dowiedzieć się czegoś na temat sposobu wyboru instytucji edukacyjnej oraz planowania kariery wśród młodzieży. Wyniki badań pokazały, że w Zgorzelcu zarówno ludzie niepełnosprawni, jak i pełnosprawni mają wielką trudność w uzyskaniu informacji, które umożliwiłyby im zaplanowanie swej ścieżki edukacyjnej. W szkołach nie istnieje instytucja doradcy kariery zawodowej, a uczniów zazwyczaj posyła się do szkolnego psychologa lub pedagoga, którzy nie są w stanie dostarczyć profesjonalnej informacji na temat możliwości edukacyjnych. Magdalena postanowiła zatem założyć szkolne biuro informacji edukacyjnej w Zespole Szkół Technicznych w Zgorzelcu. Jej wybór padł na tę szkołę z uwagi na to, że jest stosunkowo duża, ma wielu uczniów i oferuje wiele różnych profili. Ponadto jest dostępna dla uczniów niepełnosprawnych, a kierownictwo i administracja szkoły są otwarte na nowe idee i w bliskiej przyszłości planują utworzyć klasy integracyjne. Oprócz pracy na rzecz uczniów tej szkoły biuro informacji edukacyjnej Magdaleny będzie także współpracowało z innymi instytucjami edukacyjnymi w Zgorzelcu, organizując warsztaty i pozaszkolne programy. W projekcie Magdalena opisuje swą własną drogę, będącą przykładem osobistej determinacji i sukcesu, w której trakcie porozumiała się z administracją szkoły, urzędem miasta i przedstawicielami regionu, a następnie przygotowała wniosek o finansowanie projektu ze środków Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki.

Anna Szydłowska, Aleksandra Zimnicka: Każdy inny – wszyscy równi

Anna Szydłowska i Aleksandra Zimnicka pochodzą ze Świebodzic, w których pracują jako wolontariuszki w Domu Opieki Społecznej dla Dzieci prowadzonym przez Siostry Szkolne de Notre Dame. Instytucja ta zajmuje się opieką nad niepełnosprawnymi chłopcami porzuconymi przez rodziny. W swym eseju Anna i Aleksandra opisują życie tej instytucji, codzienne zajęcia chłopców oraz swoje wysiłki w poszukiwaniu sposobów, by pomóc chłopcom w uzyskaniu większej niezależności. Ponieważ większość chłopców mieszkających w tej instytucji jest upośledzona umysłowo, co nie pozwala im uczestniczyć w zwykłej edukacji, animatorki zdecydowały poszukać rozwiązania, które pozwoli uczynić ich życie w domu opieki przyjemniejszym, a także umożliwi bardziej efektywną rehabilitację. Chciałyby kupić im psa nowofundlandczyka, który jako forma rehabilitacji jest często wykorzystywany się w terapiach. Jednak pomimo naszego wsparcia, a także sióstr prowadzących dom, nie były w stanie znaleźć funduszy w obrębie dostępnych programów UE, które zezwalają na kupno psa. Choć ich historia nie zakończyła się powodzeniem, animatorki wciąż będą pracowały jako wolontariuszki w domu opieki i planują poszukać środków w prywatnych fundacjach.


Magdalena Szopian, Piotr Kuruc, Karolina Kozera, Mieszkańcy Ząbkowic – z sobą czy obok siebie?

Piąty projekt przeprowadzony został w malowniczym miasteczku Ząbkowice Śląskie. Trzej animatorzy pochodzący z samego miasta lub jego sąsiedztwa to Magdalena Szopian, studiująca socjologię we Wrocławiu, oraz Piotr Kuruc i Karolina Kozera, aktywnie działający w miejscowej organizacji pozarządowej Integracja, której celem jest pomoc niepełnosprawnym dzieciom i ich rodzinom. Opierając się na własnych doświadczeniach z życia w Ząbkowicach, animatorzy zauważyli, że ich społeczność jest podzielona i naznaczona segregacją, a żyjący w niej niepełnosprawni są odseparowani od pełnosprawnej większości czymś w rodzaju bariery czy „berlińskiego muru”. Grupa postanowiła potwierdzić
swe wrażenie, przeprowadzając obserwację uczestniczącą swego miasta oraz wywiady z urzędnikami miejskimi, nauczycielami, ludźmi niepełnosprawnymi, uczniami, organizacjami pozarządowymi i pełnosprawnymi obywatelami. Zarówno wywiady, jak i obserwacje nie tylko potwierdziły ich hipotezę, ale pozwoliły pójść dalej w swej analizie i zidentyfikować problem wynikający z owej segregacji społeczności, który wydaje się najbardziej dotkliwy dla niepełnosprawnych mieszkających w Ząbkowicach i ich rodzin: „problem samotności, izolacji, braku znajomych, braku możliwości spędzania czasu wolnego, ograniczenia swoich kontaktów tylko do najbliższych”. Poszukując praktycznego rozwiązania tego problemu, animatorzy zorganizowali debatę publiczną, na której pojawiły się osoby niepełnosprawne, ale także wszyscy zainteresowani sytuacją takich osób w Ząbkowicach. Debata zakończyła się wieloma pomysłami, z oscylującymi wokół idei otwarcia w Ząbkowicach przestrzeni publicznej, w której mogłaby nastąpić wzajemna integracja ludzi niepełnosprawnych i pełnosprawnych. Pierwszym pomysłem było organizowanie dla dzieci niepełnosprawnych corocznej wycieczki do przyrodniczych zakątków Ząbkowic. Ten pomysł już zrealizowano, a podczas wycieczki narodził się bardziej trwały projekt – utworzenia dziecięcego klubu turystycznego dla dzieci pełnosprawnych i niepełnosprawnych. Drugi pomysł wypłynął od lokalnej grupy teatralnej i dotyczył organizacji wspólnego spektaklu teatralnego, w którym mogłyby wystąpić na scenie zarówno osoby niepełnosprawne, jak pełnosprawne. Pomysł ten
wymaga środków, o które animatorzy, wykorzystując wiedzę zdobytą na szkoleniach, starają się obecnie w programach europejskich i państwowych. Trzeci projekt dotyczy organizacji zajęć sportowych dla dzieci niepełnosprawnych w miejskim ośrodku sportu (OSiR) – oczekujemy teraz na rozstrzygającą decyzję dyrektora. Celem czwartego pomysłu było zlikwidowanie przez informację barier dzielących dwa społeczeństwa – organizowanie formalnych i nieformalnych kampanii informacyjnych na temat ludzi niepełnosprawnych z Ząbkowic i okolic. Animatorzy są obecnie na etapie przygotowania wniosków o środki, które pozwolą sfinansować tę inicjatywę. Ostatnia propozycja, która właściwie weszła już w życie, to szersze udostępnienie dla osób niepełnosprawnych programów miejscowego ośrodka kulturalnego. Projekt ten obejmuje przede wszystkim zaproszenie osób niepełnosprawnych do wzięcia udziału w przedsięwzięciach organizowanych przez ośrodek, co wiąże się podjęciem aktywnych działań w kierunku uczynienia działalności instytucji przyjazną dla niepełnosprawnych. Piotr, Magda i Karolina kończą swój esej refleksją nad wyzwaniami i korzyściami pracy na rzecz pozytywnych zmian społecznych w małym miasteczku, w którym ludzie mają większą możliwość wzajemnego zbliżenia się i nawiązania kontaktu. Pragną kontynuować swą pracę jako animatorzy, przyjmując za cel uczynienie z Ząbkowic miejsca, w którym w przyszłości będzie lepiej żyło się dzięki zlikwidowaniu „berlińskiego muru” dzielącego społeczności pełnosprawnych i niepełnosprawnych.


Agnieszka Karwas, Natalia Ostrowska, Tomasz Bartczak, Sebastian Łapczyński, Mariusz Szmid, Dwiegrupy a to samo miejsce. Warsztaty terapii zajęciowej jako etap przejściowy między szkołą a pracą

Szósty projekt jest efektem współpracy pięciorga mieszkańców Zgorzelca – dwóch młodych kobiet uczących się w technikum oraz trzech młodych mężczyzn uczestniczących w miejscowych warsztatach terapii zajęciowej (WTZ). W swym eseju, sugestywnie zatytułowanym Dwie grupy, a to samo miejsce, opisują wyniki swych badań etnograficznych przeprowadzonych w WTZ, których celem było dowiedzenie się, jak na wolnym rynku pracy można poprawić szanse zawodowe uczestników warsztatów. Badania pokazały, że choć większość uczestników WTZ marzy o regularnej pracy i normalnym życiu, jest także grupa, która nie chce opuścić warsztatów. Większość uczestniczących w WTZ czuła, że jakoś poradzi sobie w normalnym świecie, być może z małą pomocą, jednak mała grupka osób nie ośmieliła się rozważyć takiej możliwości. (Co ciekawe, podział ten występował także wśród członków grupy badającej – część chłopców chciała mieć normalną pracę, a część wolała zostać w ośrodku). Grupa zdecydowała się więc na dwa różne projekty działań, które wychodziły naprzeciw różnym potrzebom dwóch grup wśród uczestników warsztatów. Aby zwiększyć szanse chłopców na wolnym rynku pracy, animatorzy postanowili posłużyć się programem „Trener”, który z powodzeniem stosowano we Wrocławiu i w ramach którego pomaga się młodym ludziom znaleźć pracę przy pomocy osoby (trenera) wspierającej ich w początkowej fazie starań. Animatorzy nawiązali już kontakt z organizacją z Wrocławia i planują złożyć wniosek o sfinansowanie programu ze środków PFRON. Planują też złożyć drugi wniosek do Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki o sfinansowanie szkoleń i seminariów dla uczestników WTZ, mających na celu podwyższenie ich kwalifikacji w różnych dziedzinach, by w ten sposób zwiększyć ich szanse na otrzymanie pracy. Dla tych, którzy nie wyobrażają sobie opuszczenia WTZ, animatorzy pragną zorganizować spotkania pozwolające niepełnosprawnym członkom WTZ nawiązać kontakt z mieszkańcami Zgorzelca – co pomogłoby zniwelować bariery nieporozumień zachodzących między tymi dwiema grupami żyjącymi w tym samym mieście.


Rafał Rumianowski: Jak przetarłem szlak

Rafał Rumianowski jest aktywnym harcerzem ze Zgorzelca. Jego misją od samego początku naszego projektu było założenie drużyny harcerskiej dla dzieci niepełnosprawnych. Drużyny takie były znane w Polsce jako drużyny nieprzetartego szlaku i Rafał postanowił utworzyć podobną w swoim mieście. W swym eseju opisuje poszczególne kroki podjętej przez siebie drogi, której kierunek raptownie się zmienił, i to w momencie gdy dotarł do źródeł podstawowych informacji i był właściwie na wyciągnięcie ręki od swego celu. Zwątpienie wywołała w nim idea drużyn nieprzetartego szlaku, która jego zdaniem, z uwagi na swą przestarzałość i nieskuteczność, nie prowadziła do integracji osób niepełnosprawnych z pełnosprawnymi, ale potencjalnie utrzymywała albo wręcz potęgowała segregację. Zamiast starać się o powołanie drużyny nieprzetartego szlaku jako osobnej grupy dla dzieci niepełnosprawnych, Rafał zaprosił dzieci niepełnosprawne do drużyny żeglarskiej, którą prowadził. Przekonał do tego także swoich kolegów i w ten sposób zapoczątkował otwieranie drużyn harcerskich w Zgorzelcu dla niepełnosprawnych harcerzy. Jego działalność została zauważona przez kierownictwo, a także przez niepełnosprawnych obywateli Zgorzelca, którzy zaczęli zgłaszać się do harcerzy ze swymi problemami. W konsekwencji został mianowany szefem działu informacji, co dało mu więcej możliwości działań na rzecz poprawy życia dzieci niepełnosprawnych i ich rodzin w Zgorzelcu. Pod wieloma względami Rafał stanowi wzorcowy przykład harcerza, który przezwyciężył trudności i rozczarowania, by odnaleźć własną drogę wiodącą go do realnego rozwiązania – integracji dzieci niepełnosprawnych i pełnosprawnych w jego mieście.


Marta Prorok, Justyna Sąsiadek, Tomasz Groszek: A ty, kim dla mnie mógłbyś być?

Marta Prorok, Tomasz Groszek i Justyna Sąsiadek pochodzą z Nowej Rudy i okolic, miasteczka położonego niedaleko czeskiej granicy w niezwykle malowniczym zakątku Sudetów. Cała trójka pracuje w Pro Publico Bono, jednej z niewielu miejscowych organizacji pozarządowych, której zadaniem jest pomoc niepełnosprawnym dzieciom i dorosłym oraz ich rodzinom. Swój esej otwierają wierszem Samotny, napisanym specjalnie z okazji tej książki przez Tomasza, w którym zwraca uwagę na odosobnienie ludzi niepełnosprawnych w społeczeństwie. Temat odosobnienia i izolacji przewija się przez cały esej, który zabiera czytelnika na tereny Dolnego Śląska charakteryzujące się dramatycznym brakiem instytucji pomocowych i dostępności dla ludzi niepełnosprawnych. Na samym początku rozdziału Marta dokonuje sugestywnego opisu etnograficznego własnego doświadczenia ze spotkania z matką niepełnosprawnej dziewczyny w nieprzystosowanym dla niepełnosprawnych autobusie, opowiadającej o mnóstwie przeszkód, jakie musi pokonać, aby odprawić swą córkę do szkoły. Marta wraz z Tomaszem i Justyną decyduje się przeprowadzić rozmowy z niepełnosprawnymi i ich rodzinami. Wykorzystując wyniki badań, grupa opisuje najważniejsze problemy, z jakimi stykają się rodziny niepełnosprawnych dzieci – ubóstwo, trudności wynikające z życia w architektonicznie nieprzystępnym miejscu, pełne poświęcenie się rodziny w celu umożliwienia podstawowego bytu społecznego ich dzieci, izolacja i samotność. Z ich raportu wyłania się obraz społeczności zupełnie pozbawionej możliwości pomocy ze strony odpowiednich instytucji trzeciego sektora, które mogłyby skutecznie pomóc zmniejszyć trudności piętrzące się przed rodzinami, a także pomóc w integracji niepełnosprawnych z większością społeczeństwa. Marta i jej towarzysze, którzy, jak mówią o sobie, „mają wielkie serca, mnóstwo pomysłów i są gotowi do współpracy”, deklarują, że „chcą poświęcić swe życie pomocy innym”. Marta kończy studiować trapię pedagogiczną i posiada duży dom, w którym chciałaby otworzyć warsztaty terapii zajęciowej dla osób niepełnosprawnych. Mamy nadzieję, że przy pomocy Tomasza i Justyny i z wiedzą, którą zdobyła na temat możliwości finansowania inicjatyw, Marta będzie w stanie przekonać lokalną i regionalną administrację, żeby wsparła projekt, który dałby pierwszą możliwość poprawy życia niepełnosprawnych i ich rodzin w Nowej Rudzie i okolicach.

Magdalena Grodzicka, Dorota Dzięcioł: I co po liceum? Przepaść?

Magda Grodzicka i Dorota Dzięcioł są związane zawodowo z instytucjami akademickimi we Wrocławiu. Ich inspiracja płynie ze znalezienia rozbieżności pomiędzy idealnym obrazem malowanym w polskich prawnych i politycznych dokumentach dekretujących równy status osób niepełnosprawnych a niepokojącą rzeczywistością, w której owej równości można szukać ze świecą. W swych badaniach skoncentrowały się na instytucjach akademickich we
Wrocławiu, w którym niepełnosprawnych osób studiujących jest tylko 1%. Aby dowiedzieć się więcej, przeprowadziły wywiady ze studentami uniwersytetu i politechniki, a także z uczniami liceów z ich rodzinnych miejscowości w Kłodzku i Bolesławcu. Następnie zorganizowały spotkanie, na którym obie grupy – uczniowie i studenci – mogły wymienić informacje. W wyniku badań animatorzy zdecydowali się przygotować projekt, który mają zamiar sfinansować ze środków PFRON, pt. „Twoja droga na uczelnię wyższą”. W trakcie swych badań zdołali nawiązać współpracę z dwoma organizacjami pozarządowymi: Towarzystwem Przyjaciół Dzieci w Bolesławcu oraz z Towarzystwem Przyjaciół Dzieci – Oddział Dolnośląski, z którymi wspólnie przygotują wniosek dotyczący organizacji kampanii informacyjnej. Jej celem będzie zwiększenie liczby uczniów z Dolnego Śląska podejmujących studia wyższe. Kampania informacyjna oprze się na przygotowaniu materiałów zarówno drukowanych, jak elektronicznych, a także założeniu strony internetowej.


Andrzej Łuszko: Szkolna integracja w powiecie jaworskim

Andrzej Łuszko to młody człowiek mieszkający w Jaworze. Pracuje w miejscowych WTZ. Na podstawie wielu wywiadów, które przeprowadził w różnymi aktorami społecznymi w swoim mieście, włączając w to ludzi niepełnosprawnych, urzędników miejskich, urzędników szkolnych i nauczycieli, oraz zgromadzonych danych statystycznych. Andrzej doszedł do wniosku, że największą potrzebą niepełnosprawnych i ich rodzin w Jaworze jest otwarcie integracyjnych możliwości edukacyjnych dla dzieci niepełnosprawnych. Obecnie ani w Jaworze, ani w okolicy nie ma szkoły podstawowej ani gimnazjum z klasami integracyjnymi. Andrzej zdecydował się zmienić tę sytuację, próbując znaleźć szkołę, która zgodzi się utworzyć klasę integracyjną. Znalazł sprzymierzeńca w dyrektorce dużej szkoły i gimnazjum w Jaworze, która wyraziła swe zainteresowanie przedsięwzięciem oraz podzieliła się własnymi planami na utworzenie klasy integracyjnej w jej placówce. Choć była przygotowana
na sfinansowanie szkoleń dla nauczycieli, pozwalających im uczyć uczniów niepełnosprawnych, nie dysponowała jednak pieniędzmi na przebudowę budynku szkoły na potrzeby niepełnosprawnych. Z naszą pomocą Andrzej przygotował skromny budżet ograniczonych modyfikacji budynku oraz złożył wniosek do PFRON, co jednak wymagało niewielkiego uczestnictwa finansowego ze środków aplikanta. Andrzej opisuje w swoim eseju zmagania z miastem o współfinansowanie inwestycji: nastąpił interesujący zwrot biegu wypadków, gdy burmistrz odrzucił finansowanie skromnej inwestycji w tym roku, lecz w zamian zdecydował się rozpocząć pracę nad bardziej zaawansowanym wnioskiem o sfinansowanie przebudowy całego kompleksu budynków, wraz z nowymi inwestycjami (centrum multimedialne) i ułatwieniami na potrzeby studentów niepełnosprawnych! Esej Andrzeja to historia sukcesu – krok po kroku poruszał się po lokalnym środowisku, aż znalazł potężnych sprzymierzeńców, otwartych na jego pomysły, którzy mieli środki i moc decyzyjną,
aby przeprowadzić zmiany radykalnie poprawiające życie dzieci niepełnosprawnych i ich rodzin w Jaworze i okolicy.

                                   Projekt współfinansowany ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju                                                                                    Regionalnego w ramach Programu INTERREG III A Wolny Kraj Związkowy Saksonia                                                                                 – Rzeczpospolita Polska (Województwo Dolnośląskie) oraz ze środków budżetu                                                                                                                                    Województwa Dolnośląskiego